Polscy jezuici w Chinach

XVII-te stulecie, tak burzliwe dla Polski i Europy, pełne klęsk i wojen przygotowujących drogę Rewolucji, obok męczeńskiej śmierci o. Wojciecha Męcińskiego w Japonii przyniosło nie męczeństwo wprawdzie, ale śmierć na posterunku misyjnym polskich jezuitów w Chinach idących w ślady o. Mateusza Ricciego. Również dla Chin był to okres wojen ostatnich władców z dynastii Ming z nowymi, pochodzącymi z Mandżurii cesarzami, którzy podporządkowali sobie północ a zatem dla pracy misyjnej trudny okres.

Jan Mikołaj Smogulecki, herbu Grzymała, urodził się w Krakowie, w roku 1610, roku wejścia Polaków na moskiewski Kreml oraz publikacji Kazań przygodnych księdza Piotra Skargi. Był wnukiem po kądzieli Mikołaja Zebrzydowskiego – fundatora Kalwarii Zebrzydowskiej i rokoszanina z roku 1606 przeciw Zygmuntowi III Wazie. Jego ojcem był starosta bydgoski Maciej, matką Zofia. W wieku 7 lat, w roku 1617 zmarł mu ojciec. Matka posłała go do kolegium jezuickiego w Braniewie, pierwszego w Polsce, założonego w roku 1565 z inicjatywy kardynała Hozjusza, potem od ok. 1623 akademii założonej przez w roku 1519 w Poznaniu przez biskupa Lubrańskiego, wreszcie od roku 1626 na uczelni we Fryburgu. Szczególnym zainteresowaniem darzył matematykę i astronomię – jako młodzieniec opublikował traktat na temat plam na Słońcu. Po studiach fryburskich ukończył prawo na uniwersytecie w Padwie oraz filozofię w rzymskim kolegium jezuickim. Nie oznaczało to drogi kapłańskiej ani zakonnej. W roku 1630 wrócił do Polski i w roku 1631 został dworzaninem króla Zygmunta III Wazy oraz starostą Nakła. Po śmierci Zygmunta posłował na sejmie koronacyjnym Władysława VI w roku 1633 oraz sejmach w kolejnych latach. Zajmował się sprawami żołdu dla wojska a w roku 1636 został wyznaczony do Trybunału Głównego Koronnego (procedującego w Lublinie i Piotrkowie). To był jednak koniec jego kariery dla świata, gdyż w tym samym roku wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Krakowie. Do roku 1640 zgłębiał tam teologię, po czym wyjechał do Rzymu, gdzie w roku 1641 przyjął święcenia kapłańskie. W roku 1644 złożył profesję czterech ślubów.

O. Smogulecki czuł powołanie do pracy misyjnej. W roku 1644 skierowano go przez Portugalię, gdzie odmówił propozycji pracy przy dworze, do kolegium w Batawii na wyspie Jawa, gdzie przybył na jesieni tegoż roku, po dziewięciu miesiącach żeglugi. W Nowej Batawii – kolonii holenderskiej uczył się chińskiego języka i obyczajów. W roku 1646 po podróży, podczas której ciężko zachorował, dotarł do bramy Chin – Makao. W latach 1647-1651, przyjmując chińskie miano Mu Nige, apostołował w Nankinie oraz prowincjach Jinyang i Fujian. Na przebieg jego pracy miała wpływ ekspansja Mandżurów w Chinach kierująca się od północy na południe, która zmuszała go do opuszczania objętych wojną terenów. O. Mikołaj dzielił się z Chińczykami osiągnięciami wiedzy zachodniej m.in. zasadami logarytmów oraz metodą obliczania zaćmień, na temat której napisał wraz uczonym chińskim rozprawę. W roku 1653 pierwszy cesarz z dynastii Qing, wywodzący się z plemion mongolskich Szunzhi (Ejeber Zasag Chan), który w roku 1643 został władcą Mandżurii a w roku 1644 rozpoczął podbój Chin, zaprosił go na swój dwór w Pekinie. Po przybyciu na prośbę o. Smoguleckiego cesarz zezwolił mu na prowadzenie pracy misyjnej w Mandżurii i Yunnan. O. Smogulecki niezwłocznie tam wyruszył. W roku 1655 dotarł ze swoim duszpasterstwem w rejon Kantonu (Guangzhou). Ponownie w pracy przeszkadzały mu miejscowe konflikty, w wyniku których musiał się udać na wyspę Hajnan. Zmarł rok później, 17 września 1656 roku z Zhaoqing, podczas podróży z wyspy Hajnan do Kantonu.

Michał Boym urodził się w roku 1612 lub 1614 we Lwowie. Pochodził z węgierskiej rodziny – jego dziadek Jerzy trafił do Polski wraz z królem Stefanem Batorym i ożenił się z Polką – Jadwigą Niżniowską. Pełnił funkcję jego sekretarza, został również rajca Lwowa, gdzie prowadził handel. Ufundował kaplicę Boymów na cmentarzu przy lwowskiej katedrze w stylu nazwanym potem manierystycznym. Jego ojcem był lekarz nadworny Zygmunta III Wazy Paweł Jerzy Boim, który wiedzę medyczną i filozoficzną zdobywał na Uniwersytecie Padewskim. Młody Michał był jego trzecim synem i miał siedmioro rodzeństwa. Będąc młodzieńcem, w wieku lat 14 ciężko zachorował. Po nagłym uzdrowieniu postanowił pracować jeko misjonarz. Interesował się przyrodą i matematyką. Ukończył kolegium jezuickie we Lwowie, potem w kolegium kaliskim studiował filozofię, wreszcie wstąpił w roku 1631 do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Krakowie. W Polsce przebywał do roku 1643, dalej się kształcąc się w teologii w kolegiach w Krakowie (1638), Sandomierzu, Kaliszu i Jarosławiu oraz otrzymując po trzeciej probacji (1641) święcenia kapłańskie. Z Polski udał się najpierw do Rzymu, gdzie otrzymał błogosławieństwo od samego papieża Urbana VIII i poznał o. Atanazego Kirchera, potem do Lizbony skąd na pokładzie okrętu wraz z współbraćmi przez Goa dotarł do Makao.

Hipopotam z Flora Sinensis

W drodze, zatrzymując się u ujścia Zambezi i w Mozambiku sporządził rysunki tamtejszej fauny i flory (m.in. ananasa i anakardu a ze zwierząt – hipopotama), które przesłał wraz z listem z 11 stycznia 1644 roku jezuitom do Rzymu. List ów opisywał Kafarię czyli krainę między Przylądkiem Dobrej Nadziei a rzeką Zambezi oraz wyspę Mozambik. Tłumaczenie obszernych fragmentów tego listu zamieścił w roku 1933 prowadzony do śmierci w roku 1931 przez ks. M. Czermińskiego SJ periodyk Misje Katolickie (nr 2 i nr 4 z 1933). Znalazły się w nim, obok m.in. opisu polowań miejscowej ludności na lwy, konie rzeczne czyli hipopotamy (w takim polowaniu brał udział osobiście) oraz słonie, a także olejach i napojach kokosowych, i takie fragmenty:

„Włóczą się gromadami i żywią albo napotkanym prosem (…) albo upieczonym mięsem ludzkim. Zapytany przeze mnie Kafer… ile razy kosztował człowieka, odpowiedział: dwa razy – raz zjadłem głowę, drugi raz nogi. Inny opowiadał że trzykroć pożarł całego człowieka. Nocami palą olbrzymie ognie, które widać wokół Mozambiku (…) Królów albo naczelników, których mfumu zowią, mają sporo. Jakieś większe skupiska domów albo raczej nędzne chałupy bardzo rzadko napotkasz (…) Kiedy [władca] zemrze, w uroczystym pochodzie odprowadzają jego ciało do grobu, do którego wchodzą także nałożnice, krewni, przyjaciele, drużyna wojenna. Niedawno temu pięć tysięcy tak zasypanych na znak przywiązania ludu do króla zginęło od razu (…) Sam widziałem u czarnego jakiś korzeń przywiązany do łuku, za medalik otrzymałem cząsteczkę. Jest to znakomity środek na rany, leczy nawet ukąszenia wężów i inych jadowitych gadów. Korzeń ów (nazywa się mitambo) starty kamieniem lub pożuty… i zaaplikowany – do trzech lub czterech dni z wszelkiej śmiertelnej rany leczy człowieka (…) Sądy sprawują w ten sposób. Kiedy komuś zemrze ojciec lub matka, zaraz biegną do czarownika lub czarownic i opowiadają że zmarło się ich ojcu, oraz, że i z tymi i tymi żył w nieprzyjaźni. Czarownik rzuca losy (…) potem wróży i ogłasza nazwisko zabójcy. Idzie potem Kafer do fumy czyli naczelnika i wnosi skargę na wroga swego ojca. Wyszukują w lesie trujące ziele, tak zwane moabi. Fumu rozkazuje wypić je oskarżonemu. Jeżeli on wypije i po 24 godzinach wskutek wymiotów nadal czuje się zdrów, uznają go za niewinnego. Jeżeli się wzbrania to niekiedy odbierają mu majątek, ale najczęściej w tym samym czasie ginie zamordowany lub od trucizny i prawie niemożliwą rzeczą wytłumaczyć nawet chrześcijańskim Kafrom, że takie sądy są niesprawiedliwe. (…) Chrześcijan w tych stronach niewielu. Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotnicy nieliczni. (…) Miłość jednak u tych barbarzyńców godna podziwu. Choćby Kafer nie wiedzieć jak mały miał kąsek, podzieli się z każdym wokoło, choćby jemu samemu okruszynka tylko została (…) Znak Krzyża św. pojmują, choć nie bez trudności, wyuczyliby się także innych tajemnic wiary, gdyby ich uczono, lecz panowie [portugalscy] niedbaluchy bardzo wielu w tym nie kształcą i nie starają się o to, żeby im ktoś to wytłumaczył. Ten i ów wskutek zaniedbania bez chrztu schodzi z tego świata. Sami Portugalczycy rzadko przystępują do sakramentów, ale prawie codziennie są na Mszy św. Ich żony w dni świąteczne raz tylko, przed świtem, w orszaku Murzynek, zanoszą w lektyce na Mszę św. Niestety po Mszy zaraz się oddalają i nigdy poza tym w kościele się nie pokazują a wskutek tego ani na kazania, ani na katechizację nie przychodzą i spowiadają się może tylko na Wielkanoc. (…) Wszystkie co największe ciężary dźwigają Kafrzy, bo tu [w Mozambiku] nie ma żadnych jucznych zwierząt. (…) Każdy Kafer chrześcijanin, ile tylko posiada medalików, wiesza na sobie i bardzo się cieszy jeśli mu je ktoś daje. (…) Panuje tu także taki zwyczaj, czego sam parę razy doświadczyłem, że po Mszy podchodzą do ołtarza Murzynki ze swymi dziećmi (…) i proszą o odczytanie nad ich dziećmi Ewangelii o Matce Boskiej (…) Chrześcijańscy Murzyni po ukończonej Mszy św. do tego kielicha, w którym konsekrowano Krew Chrystusową wlewają wodę i wino, skoro się tej wody napije, leczy się z febry. (…) W Mozambiku jest czterech ojców Towarzystwa, którzy są także kapelanami szpitala. (…) Czwarty ojciec w Cabassera obsługuje dwa kościoły (…) Niestety mało tu ludności z obawy przed dzikim zwierzem.”

Banan z Flora Sinensis

W kolegium w Makao o. Boym został wykładowcą i zarazem uczniem – ucząc się języka chińskiego i miejscowych obyczajów. Jako chińskie imię przyjął Bu Mige. Skierowano go następnie do pracy na wyspę Hajnan, lecz w roku 1647 zajęli ją Mandżurowie, więc na początku listopada (por. M. Miazek: Flora Sinensis Michała Boyma SI) przeniósł się do Tonkinu. Tymczasem w państwie ostatniego cesarza dynastii Ming – Jongli (Zu Julanga), który, w wyniku podbojów Mandżurów, władał jedynie południowymi Chinami, przebywający tam na misji od roku 1645 austriacki jezuita o. Andrzej Wolfgang Koffler (ur. 1612), sam konwertyta z luteranizmu, przyczynił się do spektakularnych nawróceń. Jongli, wnuk cesarza Wanli, został wytypowany na cesarza przez panującego w latach 1645-46 w południowych Chinach cesarza Longwu i jego eunucha – odpowiednika kanclerza Pang Tianshou, który był chrześcijaninem i przyjął na chrzcie imię Achilles został wysłany do Zu Julanga do Guangxi, gdzie przybyła też wkrótce armia pod wodzą chrześcijańskiego generała Łukasza Jiao Liana, której towarzyszył o. Koffler (całość opisuje o. Boym w swej złożonej w Rzymie relacji). O. Koffler dowiedział się od Panga że młody książę jest nękany przez demony i że Pang podarował mu relikwiarz, który mu pomógł. Oddajmy jednak głos samemu o. Boymowi w XVIII-wiecznym polskim przekładzie jego złożonej w Rzymie relacji: „dowiedział się o tym Ksiądz Koffler od tego zacnego męża [Panga] (…) że cesarz od czartów był dręczonym, że nie śmiał po ziemi chodzić i znacznie był pomieszany na rozumie, że i na krok z okrętu wyjść a tym bardziej do którego domu wejść śmiałości nie miał, lubo od czasu niejakiego kiedy mu pan Achilles swoją kieskę z relikwiami ofiarował był spokojniejszy.” Pang zaoferował też że uzyska dla o. Andrzeja audiencję u księcia. O. Koffler przekazał mu pewne optyczne i matematyczne instrumenty oraz wizerunek Najświętszej Marii Panny z Dzieciątkiem oraz św. Janem Chrzcicielem. Gdy Jangli został przy wsparciu Panga cesarzem W Zaoqing (24 grudnia 1646) zaprosił na swój dwór o. Kofflera, który podjął energiczną działalność misyjną. W roku 1648 Chrzest św. przyjęły cesarzowa wdowa Wang (zm. 1651) i macocha Jonglego, przyjmując imię Helena (Liena), oraz matka naturalna Jonglego, która przyjęła imię Maria (Maliya). W ślad za nimi poszła główna żona cesarza, która przyjęła imię Anna (Jana) a jego mały synek na Chrzcie, przyjętym gdy ciężko zachorował, otrzymał znamienne imię Konstantyn (Dangding, jego chrzestnym ojcem został Pang). Po jego wyzdrowieniu cesarz wysłał poselstwo dziękczynne do Makao z darami. Cesarzowa wdowa chciała wcześniej popełnić samobójstwo, gdy przyszły wieści (jak się potem okazało fałszywe), że stolicę zajęli buntownicy, lecz wyperswadował to jej Pang, mówiąc że Bóg chce by przyjęła Chrzest z rąk jezuitów. Nadto, jak podaje o. Boym w swej relacji, miała sen, w którym mały chłopczyk wskazując na krzyż powiedział, że jeśli nie przyjmie Jego prawa zginie. Rozpoznała w nim potem dziecię trzymane przez Najświętszą Pannę na wizerunku podarowanym cesarzowi. Sam cesarz był, podobnie jak dawny, rzymski Konstantyn, katechumenem. Zaprzestał oddawania czci idolowi Buddy (to było jeszcze przed Asyżem 1986), odmawiał modlitwy z Katechizmu i składał ofiary z kadzidła przed wizerunkami świętych. W roku 1650 wiceprowincjał misji chińskiej o. Alvaro Semedo skierował o. Boyma, który właśnie w Makao złożył profesję czterech ślubów zakonnychk na dwór cesarza Jongli do pomocy o. Kofflerowi.

Lampart – Flora Sinensis

Kontakty z jezuitami cesarzowa wdowa Helena oraz sam Jongli postanowili wykorzystać by zwrócić się do papieża i chrześcijańskich dworów europejskich o pomoc przeciw Mandżurom. Już wcześniej Portugalczycy z Makao uzbrojeni w muszkiety i armaty pomagali w roku 1647 cesarzowi Jongli, przyczyniając się do zwycięstwa w bitwie pod Guilin. Z misją i listami do papieża Innocentego X oraz generała jezuitów Piccolominiego wyruszył właśnie w listopadzie 1650 roku o. Boym w towarzystwie dwóch przedstawicieli dworu (jeden z nich dotarł jedynie do Makao). List cesarzowej wdowy Heleny z 4 listopada, przytoczony potem przez o. Atanazego Kirchera głosił (cyt. za: C. von Collani: The Jesuits Andreas Koffler and Michael Boym at the Court of the Yongli Emperor): „(…) Ja Helena (…) choć jestem pokorną wnuczką chińskiego Cesarza, ja, która nie znam obcych praw i uczyłam się tylko tego co dotyczy życia w odosobnieniu, miałam szczęście poznać człowieka zwanego Andrzej Ksawery z Towarzystwa Jezusowego, który przybył by zamieszkać na naszym dworze, by głosić tam świętą doktrynę, przez co zyskał wielki szacunek (…) Szacunek jaki powzięłam z jego powodu sprawił że łatwo delektowałam się jego doktryną, przyjęłam Chrzest święty z jego ręki i był on w częsci przyczyną tego że cesarzowa Maria, matka cesarza, ja, jego prawowita małżonka oraz Konstantyn – syn i spadkobierca rzeczonego cesarza zostali podobnie odnowieni w wodach Chrztu po wystarczającym pouczeniu w prawdzie religii. I pragnę być wdzięczna, nawet ryzykując swe życie za wszelkie łaski jakie otrzymałam z Nieba. (…) Prosimy Cię, Najświętszy Ojcze być błagał Boga w łączności ze Świętym Kościołem aby raczył wziąć nasze imperium pod swą opiekę a przede wszystkim by udzielił naszemu cesarskiemu domowi błogosławieństwa pokoju i abyś nauczył cesarza (…) i wszystkich jego poddanych jak poznać i czcić prawdziwego Boga, Jezusa Chrystusa. Prosimy cię również byś okazał nam łaskę posyłając kolejne świątobliwe osoby z Towarzystwa Jezusowego aby mogły głosić w całym cesarstwie święte prawa Ewangelii (…) W tym celu posyłamy do Waszej Świątobliwości Michała Boyma, który jest doskonale zaznajomiony ze sprawami cesarstwa by przedstawił te nasze pokorne prośby. Może też przekazać ustnie wszystko czego szczególniej pragniemy i ukaże jak wielkie jest nasze posłuszeństwo Kościołowi. (…)” Podobny w tonie list napisał „proregent” Peng. 23 listopada 1650 Boym dotarł z towarzyszami do Makao (tak np. E. Kajdański: Michał Boym. Ostatni wysłannik dynastii Ming), gdzie listy z dworu Jongliego zostały uwierzytelnione przed notariuszem kościelnym. Jednocześnie otrzymał sygnały, że wobec zwycięstw Mandżurów, patrycjat kupiecki Makao i sam gubernator są niechętni jego misji.

Pieprz – Flora Sinensis

1 stycznia 1651 roku (daty podaję za: C. von Collani: A Missionary on His Journey: Michał Boym and Religions in East Asia / The Jesuits Andreas Koffler and Michael Boym at the Court of the Yongli Emperor) wypłynął na statku o nazwię Święta Katarzyna z Makao do Goa, gdzie dotarł w maju. Tam został zatrzymany na polecenie miejscowego portugalskiego wicekróla Indii, który nie chciał wciągać swego państwa w konflikt chiński po jednej ze stron, do tego najwyraźniej przegranej (pod koniec 1650 wojska Qing zajęły Kanton) i posłał do Lizbony informację z zapytaniem co ma dalej robić. Również miejscowi jezuici zakazali mu podróży drogą morską przez Lizbonę, być może żeby nie zaostrzać stosunków z władzami portugalskimi. O. Boym nie przejął się i, mając odciętą drogę morską, wraz z chińskim towarzyszem Zengiem, który otrzymał na Chrzcie imię Andrzej, ruszył 8 grudnia 1651 roku z goa do Europy lądem przez Golkondę (dziś Hajdarabad) i Surat dotarł do Persji, skąd przez Bandar Abbas i Sziraz przedostał się do stolicy tego kraju Isfahanu, gdzie istniała misja polskich karmelitów. Jak twierdzi E. Kajdański (Michał Boym. Ostatni wysłannik dynastii Ming) informacji o większej części szlaku szlaku mogli udzielić mu dwaj jezuici o. Roth i Strorer, którzy pokonali go w przeciwnym kierunku, przebrani za kupców ormiańskich i dotarli pod koniec roku 1651 ze Smyrny w większości lądem aż do Goa.

Następnie przez Tebriz skierował się do Trapezuntu w tureckich posiadłościach i statkiem do Smyrny (obecnie Izmiru), gdzie dotarł po ponad roku trudów, w sierpniu roku 1652. Jak podaje o. Józef Krzyszkowski w swoim tekście o o. Boymie (Misje Katolickie 1929, nr 7-8): „w uroczystość św. Michała (29 września) w jednym z kościołów, ubrany po chińsku, wygłosił po włosku konferencję o stanie chińskiej misji i o celu swej podróży do Rzymu”. Wykład ów stał się potem podstawą Brevis relatio czyli Krótkiej relacji o Chinach wydanej w kilku językach. Udało mu się przedostać na statek do Wenecji, gdzie przypłynął na początku grudnia 1652 r., wciąż w stroju chińskiego mandaryna jako poseł cesarza Chin. Europa była tuż po wykrwawiającej ją przez lata wojnie trzydziestoletniej a sama Wenecja w prowadzonej od roku 1645 wojnie z Imperium Osmańskim o jej posiadłość od ponad czterech stuleci – Kretę. Dlatego doża Wenecji nie wyraził zainteresowania przyjęciem posła i choć Boym przy wsparciu ambasadora Francji uzyskał audiencję 16 grudnia, nic z niej nie wyszło. Podobnie w Rzymie – Innocenty X i nowy generał zakonu o. Goswin Nickiel nie chcieli angażować papiestwa ani zgromadzenia w odległy konflikt w Chinach. Nie spodobała się też im samowolna inicjatywa Boyma w Wenecji, w tym angażowanie do sprawy Francji, ani opublikowanie bez zgody przełożonych relacji z Chin oraz rozesłanie do uczelni m.in. w Ołomuńcu, Douai, Louvain, Alcali i Ingolstadt (por. M. Miazek: Flora Sinensis…) traktatu o metodach jezuickich w Chinach, za co generał jezuitów udzielił o. Boymowi w grudniu 1652 roku nagany, zaś w liście pisanym z Loreto gdzie go skierowano, 21 lutego 1653 r. (Krzyszkowski, op. cit.) o. Boym wyraził skruchę. Nie pomógł raport o stanie chrześcijaństwa w Chinach (Status Christianae Religionis in China un nunc se habet), który przygotował o. Boym a który wykazywał że Chrzest św. cesarza Jongli jest bliski. Pojawił się również donos, że Boym podszywa się pod jezuitę i posła.

O. Boym w stroju chińskiego mandaryna

Tymczasem w Chinach nadal Jongli musiał się cofać przed napierającymi wojskami Qing. Jeszcze w roku 1551 poniósł śmierć ojciec Andrzej Wolfgang Koffler, który przyczynił się do nawróceń na dworze cesarza Jongli. Podczas ewakuacji cesarza łódź Kofflera utknęła na mieliźnie pod Tianzhou. Została tam osaczona przez Mandżurów i zapytano kim jest. Koffler wg relacji pochodzącej z Tonkinu miał odpowiedzieć, że jest nauczycielem Boskiego Prawa, które zawiera się w Znaku Krzyża. Gdy wykonał Znak Krzyża, mówiąc po chińsku: Przez Znak Krzyża Świętego wybaw nas, Panie, od nieprzyjaciół naszych, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, Amen, tamten ciął go mieczem w brzuch i ramiona.

W trudnym okresie oczekiwania na audiencję w Rzymie o. Boym nie próżnował. Już w roku 1652 ukazała się w Rzymie drukiem jego Breve relazione delle China – Krótka relacja z Chin. Polskie tłumaczenie tejże relacji ukazało się w roku 1756 w zbiorze: Listy rozne ku chwalebney ciekawości y Chrześcijanskiemu zbudowaniu słuzące z Azyi, Afryki, Ameryki niegdyś od missjonarzów Societatis Jesu. Polskiemu swiatu językiem oyczystym kommunikowane. Pisał w niej m.in. o początkach chrześcijaństwa w Chinach: „Kto zaś pierwszy Ewangelię Chinom opowiadał dowodnie wiedzieć nie możemy, to pewna, że powtórnie o Bogu prawdziwym słyszeli około r. 636 jako z wielkiej marmurowej tablicy znać, która w roku 1626 w prowincji Szenzi [dokładnie w Singan-fu – przyp. wł.] wykopana jest, częścią chińskimi, częścią syryjskimi charakterami napisana. Te charaktery chińskie to znaczą: W roku 636, w Chinach stanęli pewni Księża, którzy nauczali, że tylko jeden jest Bóg w trzech osobach, który wszystko z niczego stworzył a Syn Jego, żeby pierwszych rodziców naszych od grzechu pierworodnego wybawił, z Panny się urodziwszy, stał się Człowiekiem. A gdy przez długi czas uczniów swoich nauczał i naukę tę wieloma cudami potwierdził, ucierpiał śmierć krzyżową i dnia trzeciego zmartwychwstał, dnia zaś czterdziestego po Zmartwychwstaniu do Nieba wstąpił. Pomienieni Księża głowy golili na kształt wieńca jako też pewną Ofiarę i Nabożeństwo podług Świętego swego Prawa odprawowali. Dlatego Cesarze nasi im kościół wybudowali, dochodami opatrzyli i mieszkanie im w swoim zamku naznaczyli. Tyle tekst a pod nim po syryjsku imiona tych 72 Księży porządnie były wyryte.” Jak należy zaznaczyć o. Boym wybrał się w roku 1648 do Singan-fu by kamień obejrzeć na własne oczy, o czym wspomina w jednym z listów, sporządził też zapis chiński i jego transkrypcję napisu z kamienia wraz z tłumaczeniem na łacinę (opublikował powyższe o. Kircher w pracy China Illustrata (1667)). Następnie pisze o. Boym o drugim podejściu Europy do Chin jakim był wiek XIII i podróże posłów wysłanych za panowania św. Ludwika do państwa mongolskiego (w tym m.in. o. Benedykta Polaka, którego jednak o. Boym nie wymienia) oraz oczywiście Wenecjanina Marco Polo, wreszcie o przetarciu drogi przez św. Franciszka Ksawerego. Opisuje też historię późniejszych misji z tą o. Mateusza Ricciego na czele, wreszcie bardzo obszernie nawrócenia na dworze Ming południowych Chin.

Mapa Chin o. Boyma

Przywiózł ze sobą również do Europy (por. np. E. Kajdański: Nieznane informacje o chińskich bogactwach mineralnych w dziełach Michała Boyma, Kwartalnik Historii Nauki i Techniki 32 (3–4), 1987) osiemnaście kart z mapami Chin, dokładniejszymi od wcześniej znanych w Europie, na których zaznaczone były obok chińskich miast, w tym Pekinu, który o. Boym utożsamił ze stolicą Kataju – Kambalu z relacji Marco Polo, także Wielki Mur Chiński oraz pustynię Gobi (Szamo) oraz Półwysep Koreański (który dotąd w Europie uważano za wyspę). Miały one stanowić zalążek atlasu Chin – Magni Cathay. Były dodatkowo zdobione rysunkami roślin, zwierząt i miejscowych postaci. Boym pozostawił je w Rzymie. W liście jaki o. Boym wysłał do niderlandzkiego orientalisty Jakuba Goliusza tuż przed swym wyjazdem (20 lutego 1656 – por. N. Golvers: Two New Letters From Michael Boym SJ in Europe (1656, 1658) And the Editorial Dossier of His Various European Works on China) opisywał swoje prace. Goliusza, który miał mu pomóc w wydaniu pracy, w Holandii poznał przez jego brata Piotra – o. Celestyna od św. Lidwiny, który po nawróceniu wstąpł do karmelitanów i zamieszkał w ich domu zakonnym w Rzymie przy kościele Santa Maria della Vittoria. Oprócz swego rękopisu Wielkich Chin czyli wspomnianego wyżej atlasu opisywał w nim swe drugie dzieło – Flora Sinensis czyli Flora Chin, które właśnie w roku 1656 wydrukowano w Wiedniu i dedykowano późniejszemu cesarzowi Leopoldowi I – wówczas świeżo koronowanemu królowi Węgier. W opisach roślin chińskich (wśród nich znalazły się m.in. imbir, cynamon, pieprz, rabarbar, żeńszeń, herbata) o. Boym zwraca uwagę na lecznicze właściwości. Znalazły się tam również rośliny użytkowe dające owoce jak mango, banany, ananas, liczi i papaja. Dzieło zdobią również rysunki chińskich zwierząt m.in. bażanta złocistego, lamparta, wiewiórki, żółwia. Zresztą w czasach Internetu można sobie obejrzeć jego wersję cyfrową (np. tu: Flora sinensis - Biodiversity Heritage Library ). Współpracował też z o. Atanazym Kircherem, któremu udzielał informacji w zakresie języka chińskiego. Sam Kicher powołuje się na Boyma w tomie I Oedipus Aegiptiacus oraz w China Illustrata.

Rysunki zwierząt z Flora Sinensis

W roku 1655 do Rzymu dotarło z Makao i Goa potwierdzenie poselstwa oraz tożsamości o. Boyma. Jednak dopiero 7 grudnia 1655 Boym wraz z towarzyszącym mu Chińczykiem Andrzejem uzyskał audiencję u nowego papieża Aleksandra VII, przekonując go o szczerości nawrócenia członków dynastii Ming na chrześcijaństwo. Papież jednak nie rozporządzał już po zawirowaniach ostatnich stuleci taką siłą jak podczas złotego okresu Christianitatis. Jednocześnie możliwości nawrócenia Mandżurów roztaczał przed nim o. Martino Martini – przybyły latem 1653 do Rzymu wysłannik o. Emmanuela Diaza i o. Jana Adama Schalla von Bella, który wszedł w kontakty z dworem Qing i nowego, małoletniego cesarza Szunzhi (1644-1661), zostając jego nadwornym astronomem oraz uzyskał potwierdzenie przywilejów przyznanych jezuitom za panowania dynastii Ming oraz wolność głoszenia religii chrześcijańskiej (tzw. edykt chińsko-tatarski). O. Martini poinformował jednocześnie w Rzymie o miażdżącej przewadze Mandżurów. W roku 1654 o. Martini opublikował dedykowane Janowi Kazimierzowi dziełko De Bello Tartarico Historia opowiadające jak to Tartarzy (Mandżurowie) dokonali inwazji na Cesarstwo Chińskie i je podbili. O. Martini chciał również uzyskać decyzję papieską o nie zakazywaniu nawróconym Chińczyków zwyczajowego kultu przodków i czci dla cesarza, argumentując że są to obyczaje świeckie, niesprzeciwiające się religii chrześcijańskiej (ostatecznie zakazał ich z uwagi na zagrożenie synkretyzmu papież Klemens XI w roku 1704, podobnie jak określania czci dla Boga (Pana Nieba) jako popularnej w chińskiej kulturze konfucjańskiej czci dla Nieba – powyższe spowodowało wygnanie misjonarzy z Chin przez ówczesnego cesarza). Jeśli chodzi o poselstwo o. Boyma papież Aleksander sporządził dyplomatyczny list do cesarzowej Heleny (18 grudnia) oraz „kanclerza” Panga i polecił Boyma królowi Portugalii Janowi IV. I tak nasz bohater wyruszył do Lizbony, gdzie dotarł na początku roku 1656. Jan IV obiecał po rozważeniu sytuacji udzielić pomocy wojskowej, zaopatrując o. Boyma w stosowne listy do cesarza Jongli i Panga. Pod koniec marca roku 1656 roku o. Boym wyruszył z powrotem do Chin.

Podróż była bardzo ciężka – zmarło podczas niej z wycieńczenia i chorób czterech jego współbraci płynących do pracy misyjnej a w Goa dokąd dotarli po kilku miesiącach zastali wieści o ostatecznej klęsce Jongli. Miejscowy wicekról znów postanowił zatrzymać Boyma aby nie przeszkodził w stosunkach z Mandżurami. Ponownie o. Boym zignorował tę przeszkodę – wraz ze swym nieodłącznym towarzyszem lądem dotarł w sierpniu 1657 r. na wschodnie wybrzeże Indii do Sao Tome (Meliapur), skąd pisał do Rzymu i wysłał opublikowany potem przez o. Kirchera rysunek słynącego łaskami krzyża z jednego z kościołów. Wsiadł następnie, uznawszy że Chiny graniczą z Birmą, na muzułmański statek do Syjamu, do którego brzegów dobił na początku listopada w rejonie Tanaserim, jednak dopiero na Nowy Rok 1658 (tak ks. Krzyszkowski) częściowo lądem, częściowo morzem dotarł do stolicy Syjamu – Ajutthaji (Juttia, dziś Tajlandia). Jak napisał w swojej relacji, po drodze (przekł. E. Kajdańskiego): „podróżowaliśmy przez dwa tygodnie lądem przez dżunglę na dwukołowych wozach, które są zwykle ciągnione przez dwa woły. Spędziłem łącznie około dwóch miesięcy z mahometanami, gdyż wody w niektórych rzekach były bardzo wysokie wskutek deszczów i musieliśmy czekać przez wiele dni aż opadną do brzegów rzek. Widziałem tygrysy, były tam także słonie. Zwykle są tam też nosorożce i od czasu do czasu natrafialiśmy na drapieżniki. W nocy bestie utrzymywane były na odległość rozpalonymi naokoło nas ogniskami, w dzień wystrzałami z broni palnej oraz hałasem wozów.”

Ananas – Flora Sinensis

W Syjamie o. Boyma uderzyła ilość i wielkość buddyjskich świątyń – zwłaszcza w zestawieniu z rachitycznymi domami o ścianach z łóz i palm oraz dachach ze słomy lub liści palmowych, zasięgnął też informacji o pozostających przy nich duchownych, w których opinii zabijanie zwierząt, w tym świni, było wielkim grzechem a jednocześnie nie mieli oni oporów z jedzeniem mięsa zwierząt, których zabijanie uważali za przestępstwo. Pytał również o pozłacane idole i wyjaśniono mu, że są stawiane bo ludzie je lubią i pomagają im w ich religijności. Jak zauważył sam o. Boym miejscowi ludzie rzadko chodzili do świątyń i pozostawiali całe odprawianie religii lamom (telapoyom – jak pisze Boym). Opis Syjamu jest dość obszerny i obejmuje także bardziej przyziemne sprawy jak myta drogowe, miejscowe towary, transport morski i kontakty kraju ze światem wewnętrznym. Przebywając w tym kraju o. Boym kontynował też spisywanie swoich prac o dalekim Wschodzie a następnie przekazał ich rękopisy o. Filipowi Coupletowi.

W Syjamie o. Boym dowiedział się że drogę przez Makao ma zamkniętą, gdyż tamtejsi mieszczanie nie chcą zadrażniać stosunków z dworem dynastii Qing w Pekinie. Zatem przemytniczym czy też pirackim statkiem chińskim na początku roku 1658 wyruszył z Andrzejem Zengiem z Syjamu do Tonkinu (pn. Wietnam), do Hanoi. Na statku, jak wiemy z jego relacji, znajdowało się 27 osób, w tym m.in. heretycki pilot Holender, który naśmiewał się ze Spowiedzi, kultu relikwii i świętych oraz zaaprobował wyrzucenie świętych wizerunków, które przewoził nasz bohater, przez marynarzy za burtę, a także grupa indyjskich „Saracenów” czyli muzułmanów. O. Boym, który wiedział od swego byłego towarzysza o. Hartegovelta, że także taką drogą można pozyskać dla Chrystusa, podjął z nimi rozmowy o wierze, po portugalsku oczywiście, wspomagany niekiedy przez tłumacza. Jego rozmówcy zadeklarowali, że przyjmą prawo chrześcijańskie jeśli ukaże im jakiś cud, jednak o. Boym odparł, że Bóg nie czyni cudów jeśli można w inny sposób przekonać słuchaczy o prawdziwości Jego prawa. Jak powiedział: muzułmanie poznali doskonałość chrześcijaństwa albowiem cuda Chrystusa zostały wspomniane nawet w ich Koranie, Chrystus pokazał przez cuda że jego nauczanie pochodzi od Boga, Mahomet nie był w stanie tego uczynić. Muzułmańscy rozmówcy o. Boyma pytali następnie jak to możliwe że Maryja zachowała dziewictwo, rodząc Jezusa, o. Boym zastosował porównanie ze światłem słonecznym przeświecającym przez szkło, które nie ulega zniszczeniu. Ostatecznie o. Boym doszedł do wniosku że są to ludzie nieprzekonani do islamu, którzy przystali do owej secta maledicta jedynie pod przymusem lub dla zdobycia prywatnych korzyści od władców. Podjął również polemikę z Holendrem odnośnie relikwii, świętych, Urzędu Piotrowego i świętych wizerunków. Oczywiście w tej ostatniej kwestii Holender powoływał się na ulubiony argument protestantów z Dekalogiem a o. Boym odpowiadał że w Księdze Powtórzonego Prawa (Pwt 5,8-9) znajduje się wyraźne dopowiedzenie iż chodzi o zakaz czci boskiej dla wizerunków czego katolicy nie czynią. Uczynił też porównanie z Pismem Świętym – katolicy szanują je gdyż jest to słowo Boże a nie z powodu papieru, inkaustu czy drukowanych liter. Co do Spowiedzi posłużył się poleceniem Chrystusowym zapisanym u św. Jana (J 20,23) i tłumaczył że kapłan musi najpiew wysłuchać grzechów by mógł je odpuścić. Odpierał również ataki że Kościół zakazuje czytania Biblii, odpowiadając że sam Holender dał dowód błędnego jej rozumienia. Na koniec tego „ekumenicznego dialogu” o. Boym poradził mu by w godzinie śmierci wzbudził w sobie pragnienie odejścia z tego świata w wierze Apostołów, która była również wiarą Kościoła Katolickiego i by żałował za swe grzechy, co ten obiecał. Z owym pilotem, który dwukrotnie był w Japonii rozmawiał też o sytuacji w tym kraju, który, po okrutnym zamęczeniu tamtejszych chrześcijan, zamknął całkowicie swe bramy przed cudzoziemcami. Również chińscy pasażerowie statku włączyli się w tej kwestii do rozmowy. Jak podawali w Nagasaki wisiały ogłoszenia obiecujące sowitą nagrodę w srebrze za wydanie chrześcijan oraz uznali, że pożar który niedawno spustoszył część stolicy Japonii Edo został zesłany jako kara z nieba. Opowiadali też o bluźnierczych ceremoniach e-fumi czyli deptania krucyfiksu. Zacytujmy za E. Kajdańskim: „Wszyscy, którzy przybywają na chińskich statkach zostają policzeni przez pisarzy i imię każdego zostaje znaotowane. Każdy jest podejrzliwie wypytywany jakich czci bożków (co jest także w zwyczaju, gdy statek opuszcza port). Jak tylko statek dobije do brzegu marynarzom każe się przechodzić w jednym szeregu na dziób statku i podeptać wizerunek Chrystusa, przyniesiony tam specjalnie w tym celu. Dopiero wówczas mogą oni zejść na ląd. (…) Jego opowieść [tj. Chińczyka, który był w Japonii] o tego rodzaju wydarzeniach rozbudziła we wszystkich Chińczykach wielką nienawiść do wszystkich chrześcijan i do mnie osobiście.”

Sama załoga statku okazała się przesądnymi poganami wierzącymi w różne opiekuńcze bóstwa i duchy, mieli nawet na pokładzie swego kamiennego bożka imieniem Mago, któremu składano ofiary m.in. ze świni i jego „kapłana”, który wpadał przed nim w jakieś epileptyczne transe, któremu wielki szacunek oddawał przesądny właściciel statku, całując go po rękach i nogach. Przekazywał on kompanom „wolę” bożka w razie przeszkód w podróży (np. ciszy na morzu lub przeciwnego wiatru lub burzy) np. pewnego razu żądając wyrzucenia za burtę pilota, innym razem zabicia o. Boyma, jednak ten się nie uląkł i mimo iż marynarze chcieli go zabić, swym spokojem i męstwem ich od tego odwiódł. Odwiodło ich też to, że czynione przed „bożkiem” wróżby kto odpowiada za złą pogodę nie wskazały na o. Boyma. Mimo to wyrzucili do morza a częściowo do ognia jego pergaminowe obrazki i oleje święte oraz zabierając mu dwa krucyfiksy, „medykamenty i inne bardzo piękne wizerunki”. Na pytanie czy ma więcej takich obrazków ukrytych odpowiedział głośno, że jest nauczycielem prawa Pana Nieba a jeśli chcą go zabić lub wrzucić do morza, to jest na to z uwagi na Boga gotowi. Piraci nie rozumieli wprawdzie chińskiego, ale zostało im przetłumaczone że Boym odda po tysiąckroć życie za prawdziwego Boga. Następnie owi marynarze zajęli się jego towarzyszem – Chińczykiem Andrzejem i próbowali go zmusić by oddał cześć „bożkowi”. Innym razem, gdy postanowili zabić nie tylko o. Boyma i jego towarzysza, ale również pilota ten przeraził ich że posiada proch, którym spali statek jeśli się na nich rzucą. Gdy pod koniec lipca skończyła się słodka woda ponownie zaczęło być niebezpieczne, ale na szczęście dostarczyły jej ulewne deszcze.

Papaja – Flora Sinensis

Ostatecznie do Tonkinu statek o. Boyma dotarł 10 sierpnia roku 1658. Gdy zsiadał na ląd jego przewoźnicy odmówili wydania mu brewiarza i innych rzeczy, ponownie musiał mu pomagać holenderski pilot. Z kolei eunuch miejscowego dworu prowadzący „odprawę celną” wymusił by oddał jako podarki przywiezione przez siebie z Europy przedmioty, w tym m.in. szklany trójkąt, tkaniny z Indii, angielskie noże i pieniądze. Atmosfera była niezbyt sprzyjająca dla chrześcijan – pozostali na miejscu dwaj ojcowie jezuici o. Borges i o. Tisanier poinformowali go że miejscowy władca trzy tygodnie wcześniej kazał sześciu jezuitom wyjechać do Makao co było retorsją za bojkot handlowy ze strony tamtejszych kupców. Na miejscu o. Boym próbował znaleźć przewodników by przeprowadzili go do Yunnanu, gdzie bronił się jeszcze Jongli, lecz wobec sytuacji czyli trwającej wojny z Mandżurami nie znalazł chętnego. Jak pisze w swojej relacji dowiedział się, że na drogach do Yunnanu pełno było bandytów i wrogich żołnierzy.

Wspomiany już N. Golvers (op. cit.) cytuje list o. Boyma z Królestwa Tonkinu pisany 18 listopada 1858 roku, w którym Boym jest nadal żywo zainteresowany wydaniem swego atlasu Chin w Holandii a gdyby były ku temu przeszkody prosi o zwrot jego rękopisu jezuitom z Antwerpii – m.in. sławnemu ojcu Bollandowi, redaktorowi Acta Santorum, serii kontynuowanej przez bollandystów (rękopis ten następnie zaginął). W tym samym liście informuje o ukończeniu manuskryptu o medycynie chińskiej Medicus Sinicus (którego dalsze losy prześladził polski biograf i badacz dorobku o. Boyma Edward Kajdański – por. np. Michael Boym’s Medicus Sinicus, Toung Pao LXXIII, 1987) oraz przygotowywaniu kolejnego – Acus Empirica, przypuszczalnie o akupunkturze (które zaginęło). Boymowi przypisuje się też traktat o mierzeniu pulsu. Jak już wsponiano o. Boym sporządził również w Tonkinie, w listopadzie 1958 roku, raport ze swojej podróży odbytej z Goa, uwzględniając pozyskane po drodze informacje (ten raport we własnym tłumaczeniu, we fragmentach cytuje E. Kajdański w: Michał Boym…) W tym samym miesięciu (20 listopada) pisał do księcia Toskanii (cyt. za: ks. J. Krzyszkowski, op. cit.): ”Przybyłem nareszcie do samych granic Chin, do Tonkinu a stąd spodziewam się dostać niezadługo do cesarza Chin, którego matka i królowa żona i książę syn są ochrzczeni.”

Ostatecznie o. Boym wyruszył z Tonkinu sam z Zengiem w lutym 1659 roku. 22 sierpnia zmarł podczas drogi w chińskiej prowincji Guangxi. Miejsce jego pochówku pozostaje nieznane. Jak podaje ks. Krzyszkowski (op. cit.) przed śmiercią, zorientowawszy się w niemożliwości dotarcia do cesarza Jangli, gdyż kolejne tereny zajęły wojska mandżurskie, wysłał list do o. Borgesa w Tonkinie by uzyskał zgodę na powrót do tego kraju, lecz ten nie wyraził zgody. O. Borges, który sprawę potem opisał w liście z 20 października tegoż roku, wysłał o. Boymowi na pomoc trzech chrześcijan, lecz było już za późno.

Tymczasem Jongli udał się w maju 1659 roku ze swego ostatniego przyczółka w Kunming, w Junnanie, w południowych Chinach do Sagaingu w Birmie (Pegu) za zgodą miejscowego władcy. Wkrótce jednak wybuchł konflikt, być może dlatego że władca Birmy Pindale traktował Jonglego w pewnym sensie jako kartę przetargową. W każdym razie doszło do pochodu na stolicę Birmy Awę wojsk generała Jongliego – Łukasza Li Ting-kuo, który przy pomocy technicznej portugalskiej został zatrzymany. W roku 1661 władca Birmy został obalony przez swego przyrodniego brata Pye Mina, który postanowił pozbyć się Jonglego podstępem tj. zapraszając go na „pokojowe” spotkanie. Doszło do kolejnego starcia, w wyniku którego Chińczycy zostali pokonani. Konflikt ostatecznie rozstrzygnęła armia Qing, która w grudniu 1661 wkroczyła do Birmy i zażądała wydania Jongliego, co nastąpiło w styczniu następnego roku – wsadzono go z synami, w tym dwunastoletnim Konstantynem, na łodzie i, wprowadzając w błąd że jest wieziony w bezpieczne miejsce, dostarczono do obozu wroga, którym dowodził Wu, dawny generał dynastii Ming, który przeszedł na stronę nieprzyjaciela i przepuścił go przez Wielki Mur do Chin. Przewieziony do stolicy Junanu w czerwcu 1662 roku został uduszony na rozkaz generała Wu.


Rejon Pekinu – fragment mapy o. Boyma