Piotr Jacek
598
"Wtedy przestano się już ukrywać i wieść huknęła wśród ludzi, że dobroczynny demon nawiedza miasto w nocy, rozdaje królewskie dary. — Zapewne obdzieli z kolei wszystkich mieszkańców? Z radosnym …Więcej
"Wtedy przestano się już ukrywać i wieść huknęła wśród ludzi, że dobroczynny demon nawiedza miasto w nocy, rozdaje królewskie dary. — Zapewne obdzieli z kolei wszystkich mieszkańców?

Z radosnym wzruszeniem myśleli bogaci kupcy, jakie skarby tajemniczy gość musi zachowywać dla nich, skoro tak hojnie obdziela nędzarzy, niewartych spojrzenia.

— Kimże był? Aniołem? Demonem dobrym?

— Gdy nie kwapił się iść z darami pomiędzy bogaczy, gotowi go byli ogłosić duchem piekieł, czartem, i dary na ogień skazać. — Że znajdowały się jednak między nimi misternie z drzewa lub kamienia rzeźbione wyobrażenia Baranka albo Gołębicy, musiano uznać niebiańskie pochodzenie dobroczyńcy.

Tymczasem nie mijała noc, by ktoś z ubogich, dzieci mających, obdarowany nie został.

W mieście nie mówiono już o niczym innym, z grozą, zawiścią, uniesieniem i błogosławieństwem lub oczekiwaniem. — Bądź co bądź podnosiło to ogromnie znaczenie grodu. — Myra dotychczas szczyciła się, że wylądował w niej kiedyś Paweł z Tarsu, Apostoł narodów, a przejeżdżał cesarz Hadrian, obwożący po całym świecie frasobliwą, niespokojną duszę. Do tych odwiedzin przybywały nowe, nierównie wszakże znaczniejsze.

Nikt dotąd nie widział tajemniczego przybysza. — Zjawiał się, gdzie się go nie spodziewano, i rzuciwszy do wnętrza domu lub przed progiem tłumok z darami, znikał bez śladu.

Niektórzy zaręczali, że widzieli świetlisty rąbek mknącej szaty i rozpoznawali Archanioła Gabriela. — Inni stwierdzali, że pojawieniu się Geniusza towarzyszył nagły wicher, a wraz czar schodził na głowy mieszkańców, klejąc im oczy nieprzepartym snem. Więc grube przekupki, omijane dotychczas przez Ducha, kiwały frasobliwie głowami, zapewniając, że nieczyste to muszą być moce.

Wśród ogólnego zaciekawienia prawie niepostrzeżenie przechodziła inna sprawa, zaszczytu miastu nie przynosząca, nie ogadana ani roztrząśnięta jak by należało przez gawiedź rynkową.

Oto Mikołaj syn Euzebiuszowy, po którym słusznie spodziewać się było można statku i pobożnej obyczajności, zostawszy dziedzicem nie byle majątku, zamknął się przed ludźmi, by wieść życie gorszące i haniebne.

— Co dzień wieczorem (opowiadali z żalem niewolnicy) młody pan wymykał się z domu, by wrócić dopiero o świcie. — Przepadał bez wieści i darmo próbowano go śledzić. Pozornie niezręczny, nabierał chytrości węża, gdy chodziło o zmylenie śladów."

(Z. Kossak-Szczucka, "Pierwsze dary świętego Mikołaja, opowiadanie z książki "Szaleńcy Boży")

Log in to Facebook | Facebook