"OSTATNIA BITWA SZATANA" - MASOŃSKa PUBLIKACJA, POŻYWKĄ DLA SPISKOWYCH TEORII BRACTWA ŚW. PIUSA X
"OSTATNIA BITWA SZATANA" - SŁóW KILKA O MASOŃSKIEJ PUBLIKACJI BĘDĄCEJ POŻYWKĄ DLA SPISKOWYCH TEORII BRACTWA ŚW. PIUSA X.
Ostatnio w sieci pojawiła się masońska publikacja pod tytułem "Ostatnia bitwa szatana", z której wynika, że apostazja, odstępstwo (nazywane tam również dymem szatana), przed którym przestrzegała Matka Boża z Fatimy weszło do kościoła, co zaowocowało Soborem Watykańskim II, który to wprowadził do Kościoła modernizm, zreformował Kościół w sposób niezgodny z Bożą wolą i odwieczną tradycją, umocnił wpływy masońskie, a czego konsekwencją była laicyzacja i demoralizacja społeczeństwa, oziębłość w wierze i utrata wiary. Tu pojawiały się zarzuty, że Watykan o tym prawdziwym przesłaniu III tajemnicy wiedział, wiedzieli papieże (np. Jan Paweł II), lecz prawdę przed nami zataili w sposób świadomy, a przez to stali się winnymi świadomej apostazji. Z tego co zaobserwowałem, to widzę, że u niektórych osób wywołało zaniepokojenie. W rzeczywistości jest to zwykły paszkwil, do którego nawet nie warto zaglądać, żeby nie tracić czasu. Niestety, ale szczegółowa polemika znacznie przekroczyłaby ramy zwykłego artykułu, więc ograniczę się tylko do ogólników. Jak wspomniałem wyżej, nie ma żadnych podstaw twierdzić, że masoneria odniosła triumf nad kościołem, bo jak ostro i desperacko walczyła o zliberalizowanie nauk kościelnych, o których była mowa wyżej, to każdy pamięta. Mimo obecności odstępców w murach kościoła, którzy nie szczędzili swoich wysiłków w naciskaniu na papieża, aby zliberalizował te kwestie, to poniosła sromotną klęskę. Musiała więc zaatakować od innej strony - właśnie takimi książkami, które insynuują, że oni odnieśli sukces poprzez wywalczenie tych przemian (które w rzeczywistości były zwykłą i poprawną ewolucją w kościele i która de facto była od zawsze). W ten sposób usiłują podważyć autorytet papieży, oczernić Jana Pawła II, zbuntować wiernych wobec hierarchii Kościelnej, podważyć wiarygodność i świętość kościoła, tworzyć rozdwojenie, wzniecić bunt, zasiać panikę i strach. W tym miejscu należy również przypomnieć, że siostra Łucja z Fatimy do samego końca była życzliwie nastawiona i oddana Janowi Pawłowi II, wspierała go swoją ofiarą i modlitwą aż do samego końca (a szczególnie po zamachu na jego życie). I proszę nie mówić, że ona nie była świadoma co się tak na prawdę dzieje za murami Watykanu - mimo iż była zamknięta w klasztorze, to doskonale znała szczegóły dot. cudu różańcowego na Filipinach (czego wyraz dała w 1986 r. [11]), więc dziwne by było, gdyby absolutnie nic nie wiedziała o (jak to sugeruje ta książka) szatańskiej postawie papieża.
W tym wszystkim zastanawia mnie jeszcze, dlaczego wiążą oni rozkład moralności wśród społeczeństwa z Soborem Watykańskim II? Na jakiej podstawie? Na takiej, że najpierw był sobór, a po soborze dostrzegli oni oziębienie wiary wśród wiernych? Jest to zwykły błąd logiczny Post hoc, ergo propter hoc. Okres przed Soborem Watykańskim II był najbardziej zbrodniczym czasem w dziejach świata - dwie wojny światowe, powstanie komunizmu i nazizmu. Ja raczej postępującą laicyzacje wiązałbym z działalnością masońską działającą po za murami Watykanu. Wystarczy spojrzeć, jakie wartości i model życia są promowane w mediach, jakimi filmami i programami jesteśmy karmieni, jak świat prześciga się w oferowaniu społeczeństwu wielkich atrakcji, które z jednej strony są ponętne i atrakcyjne, a z drugiej strony nie koniecznie zgodne z wartościami chrześcijańskimi. Wokół naszej wiary tworzy się atmosferę totalnego obciachu, zacofania, a promuje się postawy i światopoglądy oparte na rzekomym racjonalizmie, źle pojętej wolności i fałszywym obrazie nowoczesności. Więc na jakiej podstawie tradycjonaliści wiążą upadek wartości chrześcijańskich akurat z Soborem Watykańskim II - to dla mnie pozostanie zagadką. Sięgnijmy jednak pamięcią do pontyfikatu Jana Pawła II - mimo tych światowych atrakcji, jakie były na wyciągnięcie ręki, ten człowiek potrafił przyciągać do siebie młodzież, ludzi o różnych wyznaniach, a nawet ateistów. Wówczas czuło się, że chrześcijaństwo tętni życiem. A to, że to co obserwujemy teraz jest dalekie od ideału... Wystarczy tylko przypomnieć scenę z życia Jezusa - jak wjeżdżał do Jerozolimy, to wszyscy krzyczeli "hosanna", a tydzień później ci sami ludzie jednym chórem wrzeszczeli "ukrzyżuj go".
grudzień 2012, Grzegorz Żebrowski
Czytaj więcej na:
zebrowski.apologetyka.info/…/sobor-watykansk…
Ostatnio w sieci pojawiła się masońska publikacja pod tytułem "Ostatnia bitwa szatana", z której wynika, że apostazja, odstępstwo (nazywane tam również dymem szatana), przed którym przestrzegała Matka Boża z Fatimy weszło do kościoła, co zaowocowało Soborem Watykańskim II, który to wprowadził do Kościoła modernizm, zreformował Kościół w sposób niezgodny z Bożą wolą i odwieczną tradycją, umocnił wpływy masońskie, a czego konsekwencją była laicyzacja i demoralizacja społeczeństwa, oziębłość w wierze i utrata wiary. Tu pojawiały się zarzuty, że Watykan o tym prawdziwym przesłaniu III tajemnicy wiedział, wiedzieli papieże (np. Jan Paweł II), lecz prawdę przed nami zataili w sposób świadomy, a przez to stali się winnymi świadomej apostazji. Z tego co zaobserwowałem, to widzę, że u niektórych osób wywołało zaniepokojenie. W rzeczywistości jest to zwykły paszkwil, do którego nawet nie warto zaglądać, żeby nie tracić czasu. Niestety, ale szczegółowa polemika znacznie przekroczyłaby ramy zwykłego artykułu, więc ograniczę się tylko do ogólników. Jak wspomniałem wyżej, nie ma żadnych podstaw twierdzić, że masoneria odniosła triumf nad kościołem, bo jak ostro i desperacko walczyła o zliberalizowanie nauk kościelnych, o których była mowa wyżej, to każdy pamięta. Mimo obecności odstępców w murach kościoła, którzy nie szczędzili swoich wysiłków w naciskaniu na papieża, aby zliberalizował te kwestie, to poniosła sromotną klęskę. Musiała więc zaatakować od innej strony - właśnie takimi książkami, które insynuują, że oni odnieśli sukces poprzez wywalczenie tych przemian (które w rzeczywistości były zwykłą i poprawną ewolucją w kościele i która de facto była od zawsze). W ten sposób usiłują podważyć autorytet papieży, oczernić Jana Pawła II, zbuntować wiernych wobec hierarchii Kościelnej, podważyć wiarygodność i świętość kościoła, tworzyć rozdwojenie, wzniecić bunt, zasiać panikę i strach. W tym miejscu należy również przypomnieć, że siostra Łucja z Fatimy do samego końca była życzliwie nastawiona i oddana Janowi Pawłowi II, wspierała go swoją ofiarą i modlitwą aż do samego końca (a szczególnie po zamachu na jego życie). I proszę nie mówić, że ona nie była świadoma co się tak na prawdę dzieje za murami Watykanu - mimo iż była zamknięta w klasztorze, to doskonale znała szczegóły dot. cudu różańcowego na Filipinach (czego wyraz dała w 1986 r. [11]), więc dziwne by było, gdyby absolutnie nic nie wiedziała o (jak to sugeruje ta książka) szatańskiej postawie papieża.
W tym wszystkim zastanawia mnie jeszcze, dlaczego wiążą oni rozkład moralności wśród społeczeństwa z Soborem Watykańskim II? Na jakiej podstawie? Na takiej, że najpierw był sobór, a po soborze dostrzegli oni oziębienie wiary wśród wiernych? Jest to zwykły błąd logiczny Post hoc, ergo propter hoc. Okres przed Soborem Watykańskim II był najbardziej zbrodniczym czasem w dziejach świata - dwie wojny światowe, powstanie komunizmu i nazizmu. Ja raczej postępującą laicyzacje wiązałbym z działalnością masońską działającą po za murami Watykanu. Wystarczy spojrzeć, jakie wartości i model życia są promowane w mediach, jakimi filmami i programami jesteśmy karmieni, jak świat prześciga się w oferowaniu społeczeństwu wielkich atrakcji, które z jednej strony są ponętne i atrakcyjne, a z drugiej strony nie koniecznie zgodne z wartościami chrześcijańskimi. Wokół naszej wiary tworzy się atmosferę totalnego obciachu, zacofania, a promuje się postawy i światopoglądy oparte na rzekomym racjonalizmie, źle pojętej wolności i fałszywym obrazie nowoczesności. Więc na jakiej podstawie tradycjonaliści wiążą upadek wartości chrześcijańskich akurat z Soborem Watykańskim II - to dla mnie pozostanie zagadką. Sięgnijmy jednak pamięcią do pontyfikatu Jana Pawła II - mimo tych światowych atrakcji, jakie były na wyciągnięcie ręki, ten człowiek potrafił przyciągać do siebie młodzież, ludzi o różnych wyznaniach, a nawet ateistów. Wówczas czuło się, że chrześcijaństwo tętni życiem. A to, że to co obserwujemy teraz jest dalekie od ideału... Wystarczy tylko przypomnieć scenę z życia Jezusa - jak wjeżdżał do Jerozolimy, to wszyscy krzyczeli "hosanna", a tydzień później ci sami ludzie jednym chórem wrzeszczeli "ukrzyżuj go".
grudzień 2012, Grzegorz Żebrowski
Czytaj więcej na:
zebrowski.apologetyka.info/…/sobor-watykansk…